Soundtrack do... komiksu?

Ech, Walentynki. Ktoś na wkroś genialny stwierdził, że święto zakochanych trzeba obchodzić w środku zimy, zamiast np. na wiosnę, kiedy przynajmniej pogoda pozwala iść na spacer. Teoretycznie przygotowując tę lekcję miałem dwa wyjścia. Wpisać się w trend i rzucić mocno wyładowaną tematami miłosnymi płytą, lub też (co było mi proponowane) pójść w totalny mrok jako antytezę. Wybrałem opcję trzecią - miłość do komiksu.

Jako, że jest to pierwszy wpis miałem drobne problemy z doborem albumu, bo wytaczać będzie szlak, którym podążymy w dalszych odsłonach. Musiał być zatem w miarę świeży (chociaż starocie też przejrzymy, w swoim czasie), przejść pod radarem ogólnej publiki i mieć "to coś". Ostateczny wybór jednak spełnił wszystkie moje wymagania, nawet wpisuje się w klimat (mamy wątek miłosny), a przede wszystkim bije od niego niesamowita dedykacja. Dziś na tapecie
Tuomas Holopainen – Music Inspired by the Life and Times of Scrooge.


Na album ten trafiłem nie do końca przypadkowo. Facebooka dzisiaj ma każdy, różne jednak są kryteria doboru znajomych. Niektórzy przyjmują wszystkie zaproszenia co popadnie i "zbierają pokemony", inni prowadzą staranną selekcję. Ja generalnie staram się utrzymywać w miarę do ogarnięcia liczbę friendsów i żeby się nie pogubić dzielę ich na grupy. Jedną z kategorii jest "nie gadaliśmy dawno, ale rzuca dobry kontent". Wśród tych osób są głównie ludziska siedzące, jak ja, w kopaniu po dobrą muzykę i właśnie jeden z nich swego czasu rzucił ten album na ścianę. Przyswoiłem na raz i od razu poszedł dalej. Była w nim moc.

Tuomasa Holopainena niektórym nie trzeba przedstawiać. Inni nie skojarzą go z nazwiska, ale jak powie się "założyciel, lider i klawiszowiec Nightwish" to od razu załapią o kogo chodzi. Ten przesympatyczny jegomość, który za rok dobije do lat czterdziestu, od dziecka jest fanem Disneya. Jak przyznał w wywiadzie zapowiadającym płytę, jego ukochanym komiksem jest właśnie "The Life And Times of Scrooge" i planował nagrać album nim inspirowany już w 1999. Piętnastu lat potrzebował, żeby zrealizować to marzenie, w międzyczasie zyskał rozgłos międzynarodowy, w Finlandii wyrobił sobie status i pozycję, ale jak wziął się do roboty, to porządnie. Mało który muzyk ma tak dalekosiężne plany i tyle determinacji w sobie. Korzystając ze swojej sławy, Holopainen zgarnął do pomocy swoich przyjaciół i całą Londyńską Orkiestrę Symfoniczną, bo czemu by nie. Słuchy o tym, że album powstanie doszły do samego twórcy komiksu, legendarnego już Dona Rosy, ten zaoferował narysować okładkę i wypełnić książeczkę z tekstami swoimi szkicami. Z własnej inicjatywy. To dopiero jest gość.


Pomówiliśmy o otoczce, przejdźmy zatem do samej zawartości płyty.
Album otwiera Glasgow 1877 i tak jak w komiksie zaczynamy w rodzimej dla Scrooge’a Szkocji. W tym miejscu należy pochwalić dobór wokalu, Alan Reid (Szkot z krwi i kości) w roli McDucka jest świetny, Johanna Kurkela jako Goldie o’Gilt wypada nieziemsko, natomiast specjalna laurka trafia do Tonego Kakko. Wokalista Sonaty Arctici śpiewa tylko w jednym utworze (Cold Heart of the Klondike), ale wyciąga go do miana mojego ulubionego z tej płyty. Ale idźmy dalej.
Into the West wchodzi delikatnie, kontynuując niejako motyw poprzedni, by potem przejść w twarde klimaty dzikiego zachodu, zalatujące twórczością mistrza Morricone (wejście banjo czy partia na harmonijce – mistrzowskie), jak za czasów nastoletnich naszego bohatera.
Następny jest Duel & Cloudscapes, który zaczyna się mrocznie i podniośle, by nagle w środku przejść w lekki klimat i równie niespodziewanie wrócić w mrok. Utwór robi się przez to dziwny i trochę niepotrzebnie wymieszany.
Konsekwencja wraca za to w Dreamtime, który jest mroczny od początku do końca i wprowadza Didgeridoo, co poraz kolejny pokazuje z jak dużym pietyzmem Holopainen dobierał instrumenty (dla wyjaśnienia – Didgeridoo pochodzi z Australii) do umiejscowienia naszego bohatera w historii. Ten z kolei wraca do Ameryki poszukiwać złota w Klondike.
Cold Heart of the Klondike ma w tej historii podwójne znaczenie. „Zimne serce” bowiem traktuje jednocześnie o ostrej zimie jaka wówczas dawała się we znaki poszukiwaczom złota, jak i o samym Scrooge’u i jego perypetiach miłosnych z Goldie. O fantastycznym Tonym Kakko już wspomniałem, ale ogólnie cały utwór jest fantastycznie skomponowany i chyba najlepiej oddaje fabułę komiksu.
Duet piosenek o Klondike zamyka The Last Sled. Pamiętam jak sam uroniłem łzę jako nastolatek, czytając o tym, jak McDuck po latach wraca do Klondike by odzyskać, zamarznięte przez ten cały czas w lodowcu, swoje sanie. Tutaj pojawia się motyw przewodni całej płyty jak i komiksu – to nie złoto było najważniejsze, tylko samo jego poszukiwanie. Nie cel, lecz droga do niego, walka z przeciwnościami losu czyni z nas lepszych ludzi.
Goodbye, Papa to kolejny pomieszany utwór. Zaczyna się bardzo lekką partią na fortepianie, przechodząc następnie w celtycki folk (powrót Scrooge’a do Szkocji) by na ostatnie dwie minuty mocno spoważnieć i opowiedzieć o tym co jest w tytule – śmierci ojca McDucka. Mam równie mieszane uczucia co przy Duel & Cloudscapes.
Ósmy kawałek jest najbardziej ponury z całej płyty. To Be Rich dzieje się w okolicach rodziałów 11 i 12 komiksu, kiedy Scrooge jest już miliarderem i żyje w samotności. Aranżacja oddaje te emocje i wciąga nas w ten smutek, by cichym dzwiękiem dzwonków przejść do singla promującego tę płytę.
A Lifetime of Adventure został nim nieprzypadkowo, to obok Cold Heart of Klondike najlepszy utwór albumu. Piękny wokal przypominający nam przesłanie całej płyty (patrz Last Sled) i to gitarowe solo. Zresztą, co ja będę gadał, macie pod spodem filmik.
To wszystko zamyka Go Slowly Now, Sands of Time, utwór już pozakomiksowy, w którym Holopainen interpretuje co nasz bohater miałby do przekazania na łożu śmierci. Delikatna akustyczna aranżacja i spokojny głos Alana Reida kończy naszą przygodę z życiem i czasami Scrooge'a McDucka.



Jeżeli posiadacie jeszcze, gdzieś zakopane, stare komiksy z tą historią (Egmont to u nas wydawał bodajże), to radzę odkopać i przysiąść do lektury w słuchawkach. Tuomas Holopainen wykonał naprawdę kawał dobrej roboty, pisząc przez prawie 15 lat soundtrack do komiksu (nie wiem czy to nie jest w ogóle ewenement – soundtrack do komiksu) i fantastycznie oddając jego klimat i ducha. Nawet jeżeli nie macie, to tak czy siak warto przesłuchać. I tak wczujecie się w klimaty dzikiego zachodu, czy chłodne wieczory w Klondike. Ja trochę przy tym zmarzłem, idę po ciepłą herbatę. Do następnego razu.

Tuomas Holopainen - Music Inspired by the Life and Times of Scrooge 
Wydawca: Nuclear Beast
Rok: 2014
Gatunek: Soundtrack
Utwory (gwiazdką oznaczone kawałki szczególnie warte uwagi):
1. Glasgow 1877
2. Into the West *
3. Duel & Cloudscapes
4. Dreamtime
5. Cold Heart of the Klondike *
6. The Last Sled
7. Goodbye, Papa
8. To Be Rich
9. A Lifetime of Adventure *
10. Go Slowly Now, Sands of Time

0 komentarze:

Prześlij komentarz